Zespół The Beatles był tym, z którym żaden inny nie może się równać. W ciągu zaledwie siedmiu lat wydali 13 albumów, nakręcili pięć filmów, wydali wiele popularnych singli, a przy tym przez lata nieprzerwanie grali koncerty na całym świecie. Jest to fenomen, który trwa mimo upływu lat. Nic więc dziwnego, że amerykańska reżyserka Julie Taymor zdecydowała się za pomocą legendarnych utworów opowiedzieć niezwykłą historię o latach 60. Wyczekiwany przez wszystkich film muzyczny “Across The Universe” miał być czarnym koniem w wyścigu po sławę i pieniądze. Czemu więc tak się nie stało? Czy popularność i siła utworów legendarnego zespołu przyczyniła się do porażki filmu? 

                            

Choć dokonań zespołu The Beatles nie trzeba nikomu przybliżać, postać twórczyni filmu może być już mniej znana, a warto dowiedzieć się o niej więcej, ponieważ Julie Taymor to fenomenalna reżyserka teatralna i filmowa. Jej musicalowa adaptacja “Króla Lwa” otrzymała 11 nominacji do nagrody Tony i zdobyła sześć statuetek, czyniąc tym samym Taymor pierwszą kobietą, która wygrała nagrodę dla najlepszego reżysera musicalu w historii. W 2017 r. jej broadwayowski “Król Lew” zarobił prawie 8,1 mld dol., co czyni go najbardziej dochodowym musicalem w historii. Jest to jednak tylko jeden przykład z obszernego teatralnego portfolio Taymor.

                                             

Poza sukcesami na wielkiej scenie Taymor może się także poszczycić osiągnięciami na dużym ekranie, z którym związała się w 1999 r. Jej kinowym debiutem był film “Titus”, adaptacja Szekspirowskiego “Tytusa Andronika”, który stał się przedmiotem zjadliwych komentarzy wywołanych przez surowe przedstawienie przemocy seksualnej i morderstwa. Jej kolejny film został przyjęty bardzo gorąco przez krytyków i publiczność. “Frida” z 2002 roku szybko stała się obrazem kultowym. Nominowana do sześciu Oscarów, w tym dla najlepszej aktorki Salmy Hayek, zdobyła dwie statuetki, za makijaż i oryginalną ścieżkę dźwiękową.

                                   

Słowami Beatlesów o latach 60. 

                                 

Mając takie sukcesy na koncie, Taymor nie bała się podnieść poprzeczki wysoko i podjąć wyzwania, jakim było stworzenie historii opowiadanej słowami epoki lat 60., piosenkami zespołu The Beatles. Opowieść ta została napisana przez Dicka Clementa i Iana LeFrenais z osobistym wkładem reżyserki. Całość oparta została na trzech postaciach: Jude’a, rodowitego Liverpoolczyka, który w połowie lat 60. podróżuje do Stanów Zjednoczonych, Maksa - beztroskiego wyrzutka z Princeton, i jego siostry Lucy - buntowniczki, która nie chce podzielić losu matki i zostać kurą domową mieszkającą na przedmieściach. Choć w filmie to Jude jest niejako głównym bohaterem, narratorem, przewodnikiem, to jednak postacie rodzeństwa mają dla reżyserki szczególne znaczenie. W jednym z wywiadów Taymor powiedziała: “Max jest moim bratem. Był muzykiem, który rzucił studia i jeździł taksówką. Zaciągnął się do wojska bardzo wcześnie, ponieważ myślał, że będzie mógł tam grać w szachy i uprawiać boks. Moja siostra, o dwa lata młodsza od brata, była radykałem. Została szefową Studenckiego Towarzystwa Demokratycznego. W niej widzę Lucy.”.

                                            

Ważnymi postaciami w filmie są także: Prudence, nieśmiała cheerleaderka, lesbijka z azjatyckimi korzeniami; Jojo, gitarzysta, który przeprowadza się do Nowego Jorku po tym, jak jego młodszy brat zginął w zamieszkach w Detroit w 1967 r.; i Sadie, dobrze zapowiadająca się piosenkarka podobna do Janis Joplin. W tym filmie żadna postać nie jest przypadkowa, każda rzecz, każde miejsce, każdy ruch niosą ze sobą znaczenie. Wszystkie jego elementy są nośnikami przedstawianej historii. Każda scena, choć jest częścią większego obrazu, stanowi oddzielne opowiadanie. Tak niecodzienne ujęcie musicalu sprawia, że jest on odważny, ale też urzekający wizualnie. „Across The Universe” to niespotykane połączenie różnych technik wizualnych, porywających występów, choreografii,  historii lat 60. i śpiewnika najpopularniejszego zespołu na świecie.  

                                                 

Sukces ma wielu ojców, a porażka…

                                                   

Film niestety nie miał szczęścia i to jeszcze na długo, nim trafił pod surowe oko krytyki. Jego pierwotna wersja przygotowana przez Taymor trwa dwie godziny i osiem minut, jednak producent Joe Roth dokonał cięcia i skrócił ją o blisko 30 minut. Reżyserka dowiedziała się o tym na lotnisku kilka godzin przed wejściem do samolotu. Leciała pokazać swój film Paulowi McCartneyowi. Według Taymor wersja producenta była katastrofą. Roth wyciął wiele najbardziej prowokacyjnych elementów, a zamiast tego skoncentrował się na przekazywaniu bezpiecznej, optymistycznej wizji. „Kiedy zobaczyłam jego wersję “Across The Universe”, popłakałam się” – wspomina reżyserka. „Skupił się na nudnej uprzywilejowanej białej dziewczynie z przedmieścia. Próbował zrobić z mojego filmu High School Musical. Bał się, że moja wersja zniechęci nastoletnie dziewczyny. Starałam się mu uświadomić, że tak nie będzie. Wiedziałam, że one pokochają Lucy”. W sporze między reżyserką a producentem chodziło m.in. o scenę, w której Lucy wraca do domu ze swoją najlepszą przyjaciółką i opowiada o niechęci do posiadania dzieci. Podobnie jak wiele innych w filmie, jest to moment, który pochodzi z historii Julie Taymor. Kiedy więc dowiedziała się, że elementy filmu inspirowane jej życiem określa się jako “niewygodne”, była wściekła. „On odciął naturalny aktywizm Lucy, jej świadomość ruchu politycznego, tego, jak możesz stać się niezależną kobietą czy kimkolwiek chcesz być” – powiedziała. To nie było jednak wszystko. „Wyciął też zamieszki w Detroit” – dodała Taymor. Kiedy myśli się o tym filmie, trudno jest go sobie wyobrazić bez miażdżącej serce i duszę wersji „Let It Be” w wykonaniu Timothy'ego Mitchuma, który gra młodego chłopca będącego w centrum zamieszek. Scena, w której Prudence śpiewa „I Want to Hold Your Hand” do innej cheerleaderki, również została wycięta. 

                                      

Artystka nie poddała się i w efekcie to jej wersja filmu trafiła do kin. Jednak zażarta walka między Rothem i Taymor stała się publiczną bitwą medialną, której ofiarą padł sam film. Odbiło się to na jego promocji i dystrybucji. “Across The Universe” zostało zmiażdżone przez krytykę, co przyczyniło się do jego wielkiego finansowego fiaska. W Stanach film zarobił jedynie 29,6 mln dol. przy budżecie produkcyjnym 70,8 mln. 

                                  

Na reżyserkę wylała się fala krytyki. Po latach bardzo negatywnie ocenia się genderowy i ostry język, jakim prasa pisała o Taymor. Widać go na przykład w artykule Anne Thompson opublikowanym w magazynie “Variety”, w którym autorka odnosi się do reżyserki jako „chętnej ugryźć rękę, która ją karmi” i walczącej „agresywnie, aby uratować swoje dziecko, któremu robi więcej krzywdy, niż daje pomocy”. A przecież Taymor miała pełne prawo do tego, aby bronić swojego dzieła i swojej wizji. Ważne było dla niej to, aby zaprezentować w filmie jak najszerszą historię, aby umieścić jak najwięcej znaczeń. Pozwalając na dostosowanie swojego dzieła do wizji producenta, straciłaby wyjątkowo ważne wątki nie tylko dla niej samej, ale i dla czasów, o których opowiadała. „Muzyka The Beatles była w pewnym stopniu inspirowana muzyką Black American” – powiedziała Taymor. „Jest to widoczne w wielu ich utworach, od „Let It Be” po „Oh! Darling”. Czułam, że to właśnie one mogą opowiedzieć o Ameryce z tamtych czasów: protesty i niepokoje związane z prawami obywatelskimi oraz przejście z lat 50. do 60. były całkowicie nowym otwarciem dla młodych ludzi”. Intuicja jej nie zawiodła. Wspaniała praca muzyczna, jaką wykonali nad ścieżką dźwiękową T-Bone Burnett i Elliot Goldenthal, połączona z jej wizją sprawiły, że w filmie znajdziemy masę takich perełek jak fantastyczna wersja “While my guitar gently weeps” w  wykonaniu Martina Luthera McCoya, łudząco przypominającego Jimiego Hendriksa, która jest nawiązaniem do zabójstwa Martina Luthera Kinga Jr. Wspaniale zobrazowano życie hippisów, ich komun i eksperymentów z narkotykami w psychodelicznej scenie, w której Bono - śpiewając “I am  the Walrus” - zapoznaje bohaterów z LSD. W “Across The Universe” utwory Beatlesów nie są dodatkami, nie są tłem - są jego językiem, nośnikiem niezwykłego i pełnego sprzeczności świata lat 60. 

                                             

„Nie wydaje mi się, żeby krytycy zagłębili się w powagę “Across The Universe”. Wszystkie musicale to w pewnym sensie proste historie, takie powinny być, tego się oczekuje od nich i ich twórców. Warstwa głębi w mojej historii jest ogromna. Przedstawienie stosunku młodych ludzi do protestów, do zmian, do walki o siebie - to jest ponadczasowe, to się dzieje również w tej chwili” - mówiła reżyserka.

                                   

Film z happy endem 

                                   

Choć początki były dla “Across The Universe” bardzo trudne, czas pokazał, że historia oceniła film znacznie łaskawiej niż pierwsi recenzenci. Trudny egzamin, jakim było stworzenie opowieści z utworów zespołu The Beatles, Taymor zdała na piątkę. Wiele osób oceniających kiedyś projekt jako misję samobójczą dziś jest zapewne zaskoczonych tym, jak opinia na temat tego dzieła zmieniła się przez lata. Obecnie dla wielu “Across The Universe” to ikona kina, klasyka gatunku. Taymor dzięki swojej wizji odsłoniła przed widzami nowe oblicze musicalu, a także wydobyła niedostrzegany wcześniej koloryt utworów, które - jak się wydawało - wszyscy dobrze znali. Na sukces filmu nie przełożyły się piosenki Beatlesów, nie zagwarantowała go także obecność muzycznych gwiazd, takich jak Bono czy Joe Cocker, nawet zła sława nie zwabiła do kin ciekawskich widzów. Po latach od premiery do filmu przyciąga ludzi jego szczerość, innowacyjność formy, wspaniała historia i genialna muzyka. “Across The Universe” to film, do którego wraca się równie chętnie jak do ulubionego albumu muzycznego. Kolejny raz i kolejny.