Nie ma dyskusji, polski hip-hop króluje na OLiSIE i jest jednym z nielicznych gatunków w naszym kraju, który sprzedaje się w bardzo dużych ilościach. Często wydawnictwa są ograniczane do limitowanych nakładów, które bardzo szybko schodzą ze sklepu. To właśnie wtedy, zaczyna się drugie życie krążka, który przez cenę, narzuconą przez resellerów, staje się często nieosiągalny.

 

Żyjemy w czasach, gdzie nośnik fizyczny jest w odwrocie i mimo renesansu winyla, nadal wygrywa streaming i nie ma co do tego wątpliwości. Oczywiście, świetnie się czyta o wzroście sprzedaży winyli, jednak dalej jest to próba dogonienia streamingu, który niesamowicie urósł w siłę.

 

W Polsce zdecydowanie króluje Dawid Podsiadło, który rozbił bank swoim ostatnim krążkiem, jednak porównywalnie dobrze mają się raperzy, których krążki świetnie się sprzedają, osiągając praktycznie za każdym razem wyróżnienie złotej lub platynowej płyty. Nie da się ukryć, hip-hop króluje w Polsce, a fani chętnie zaopatrują się w nośniki fizyczne, doceniając prace artystów.

 

Często jest tak, że wydawnictwa hip-hopowe wychodzą w limitowanym nakładzie, niekiedy z fajnymi dodatkami lub bonusowymi numerami. To właśnie w tym momencie zaczyna się działalność resellerów, który są zmorą wszystkich fanów i kolekcjonerów.

 

Nasza praca to rymy i bity, kupujcie polskie rap płyty

 

Słynny zwrot z numeru ,,Friko'' już tak mocno wszedł do języka potocznego, że często używają go ludzie nie związani z hip-hopem. Jest on przede wszystkim sztandarowy dla odbiorców rapu w Polsce, nawet jeśli nie zawsze wszystko kojarzą, co Eldo i Jotuze zrobili przez lata.

 

Słuchacze hip-hopu kolekcjonują wydawnictwa swoich lubionych artystów, często kupując wydania specjalne, których nakład jest ograniczony. To właśnie tutaj pojawia się reseller, który jest zmorą fana.

 

  

Reseller to taka osoba, która może i lubi danego wykonawcę, ale chętnie też dorobi się na wydaniu specjalnym. Czekasz do wypłaty, by zamówić nowy album ulubionego rapera i to w wersji specjalnej? Być może nie zdążysz i znajdziesz go dopiero na Allegro i to dwa razy drożej. Czy można mieć pretensje? Raczej można się denerwować i nie wiele poradzić, Chocziaż nawet i Pro8l3m ostatnio wprowadził limit zakupionych egzemplarzy do 5 sztuk. Marna to pociecha, ale zawsze szansa, że cały nakład nie zejdzie w 5 minut. Chociaż, w przypadku Pro8l3mu nie jest to akurat takie dziwne.

 

Znowu zamuliłem, ale chyba już tak jest skonstruowany cały mój świat

 

Bywa też tak, że gdzieś się zapomni zamówić album, albo trafi się na wykonawcę po jakimś czasie, gdy ten ma już na koncie kilka krążków. Wtedy to dopiero ból, bo tak jak w przypadku wspomnianego już Pro8l3mu, pierwsza EPka duetu jest już w kosmicznych cenach. To samo jeśli chodzi o ,,Art Brut Mixtape'', który obecnie kosztuje na Allegro około 1000 zł, zaś za winyl trzeba dać około 2000 zł. Boli, prawda?

 

 

Szacunek dla Oskara i Steeza za konsekwencje i brak wznawiania albumów z katalogu. Przy takiej pozycji na rynku, każda reedycja byłaby sporo warta. Co innego z Pezetem, który dał odetchnąć fanom i swoją ,,Muzykę Emocjonalną'' w końcu reedytował, dzięki czemu fani nie musieli dawać kupy kasy za pierwsze wydanie. Niby fajnie, ale ci którzy posiadali pierwsze wydanie, poczuli się zawiedzeni. Słusznie? Jeśli ktoś patrzy na rok wydania na pudełku, to nie mi oceniać...

 

Nie inaczej jest z wydawnictwami Kuby Knapa i wszystkich z ekipy WCK. Albumy wychodzą w małych nakładach i szybko znikają ze sklepu ekipy. Ten kto posiada na przykład ,,47%'' Mady może mówić o szczęściu. Obecnie to biały kruk, łącznie z białą poligrafią, która wyróżnia się na półce.

 

Najgorzej jednak mają fani Eisa, którzy widzą na Allegro cenę 1400 zł i za nic ona nie spada. Ci, którzy mają na półce Eisa, z pewnością są szczęśliwi i to tak samo jak ci, którzy sprzedają ,,Gdzie jest Eis?'', jednak do czasu. Krążą słuchy, że i ten album doczeka się reedycji i to na bogato. Wtedy warto się będzie pośpieszyć, bo jak ten nakład się wyczerpie, to znowu wszystko wróci do ceny 1300 zł. Chociaż, swego czasu pierwsze wydania ,,Świateł miasta'' Grammatika, które swoje kosztowały, po reedycji spadły z ceny. Wiadomo, reedycji zmniejsza wyjątkowość wydania.

 

 

Czy jest sens?

 

No właśnie, warto wydawać jeszcze limitowane nakłady, gdzie są bonusowe numery? Póki jest to faktycznie limitowane i te numery są tylko tam, to jak najbardziej. Szacunek dla Pro8l3mu, który twardo trzyma się postanowienia, by nie robić reedycji. Trochę słabo, gdy limitowaną edycję reklamuje się dodatkowymi numerami, które później i tak lądują w sieci... Najważniejsze jednak, że warto kupować fizyczne wydania, bo to właśnie wartość fizycznego krążka jest największa. Chociaż jak rapował ostatnio Abradab:

,,Nie gorsza, nie lepsza, odwieczna muzyka wraca do powietrza''

 

Tylko czy koniecznie chcemy ją tylko w powietrzu? Na półce najładniej wygląda.